sobota, 5 stycznia 2013

Informacja.

Właśnie ruszyły prace nad moim nowym blogiem. Miałam długą przerwę, więc mam nadzieję, że mnie jeszcze pamiętacie. Teraz tworzę jako Anastazja. Ale to jest sprawą mnie ważną. Dzisiaj pojawiła się informacja o opowiadaniu. Oczywiście jest w tematyce One Direction, ale tym razem dałam się ponieść i poszłam w stronę bromnce. A oto i blog : Pictures of Heart. 

wtorek, 26 czerwca 2012

Epilog .


  Wiem, co chcę zrobić. Nie boję się, ale jednak ręce mi się trzęsą. Ale nie chcę już tego dalej ciągnąć. Po prostu nie mam już siły. Już dawno miałam zamiar to zrobić, ale nie miałam odwagi, albo może myślałam, że komuś na mnie zależy. Nie wiem. To już nieważne. Liczy się to, co tu i teraz. Nie będę Was przepraszać, lecz bardziej odpowiednie będą słowa : nie ma za co. Chciałabym także skierować kilka słów do Was. :
  Zayn .. Byłeś całym moim życiem. Nawet nie wiesz, jak bardzo bolą słowa. Mam nadzieję, że nigdy się nie dowiesz. Podobno czyny bolą bardziej. Możliwe, nie potrafię tego teraz ocenić. Wiesz, pamiętam dzień, w którym pierwszy raz Cię ujrzałam. Na początku byłeś taki niedostępny, ale już od tego momentu Cię pokochałam. Nie mogę się pogodzić z tym, że uwierzyłeś w każde słowo Julki. Przysięgam, każde było kłamstwem. Love Forever.
  Harry .. Nigdy nie byłeś mi obojętny. Zawsze byłeś przy mnie, nieważne, czy było źle, czy dobrze. Dziękuje Ci za to. Byłeś moim najlepszym przyjacielem. Nie przezyłabym tych wszystkich pięknych chwil, gdyby nie Ty. Kocham Cię. Ty znasz ten głębszy sens tych dwóch słów. Przepraszam, że zignorowałam Twoje uczucia. Nie myśl tylko, proszę, że byłam tak samolubna. Ja po prostu na zabój kochałam Zayna.
  Jula .. Myślałam, że jesteśmy jak siostry. Najwidoczniej grubo się myliłam.
  Chłopaki .. Kochani Bracia. Proszę, nie zapomnijcie o mnie. Ja zawsze będę o Was pamiętać. Dziękuję za wszystko. Gdyby nie Wy moje życie byłoby puste i beznadziejne. Uczyniliście je najlepszym, jakie mogło być. Nigdy nie zdołam się Wam za to odwdzięczyć. Kocham Was.
  Rodzice. Ehh, oni i tak mają mnie gdzieś, więc nic im nie mówcie. Nie, lepiej im powiedzcie, niech wiedzą.


  Każdego dnia pewne sprawy zadają coraz większy ból. Nigdy nie umiałam sobie z tym poradzić. Wybaczcie. Tchórzę robiąc to, co za chwilę się wydarzy. Lecz pragnę tym odjąć także Wam tego wszechobecnego bólu, zrzerającego nas od środka, kawałek po kawałku. Mam nadzieję, że nie będziecie po mnie płakali. Kochani, to nie ma sensu.
Odchodzę, by ulżyć nam wszystkim.
  Przyznam, już mniej się boję. Mam już ją w ręce. Robię pierwsze nacięcie. Krew spływa mi po nadgarstku. Dziwne uczucie. Szczerze mówiąc, to nie jest takie straszne. Ale w tym momencie muszę Was już zostawić. Teraz musicie żyć dalej sami. Tak jak kiedyś. Pamiętacie ? Właśnie tak. Absolutnie nie inaczej. Urywam tutaj, bo muszę dokończyć to, co zaczęłam ...


***
Wszyscy byli zaskoczeni samobójczą śmiercią Antoniny. Każdy z chłopaków przeżywał to na swój sposób, ale ku zaskoczeniu pozostałych to właśnie Harry przeją się tym najbardziej. Kochał Tośkę i był jej wierny do samego końca, aż do jego śmierci. Od dnia jej pogrzebu codziennie odwiedzał jej grób.


Zayn również się tym przejął, ale zdał sobie sprawę, że musi iść dalej. Tak więc kilka lat później wziął ślub ze swoją przyjaciółką ze szkolnych lat - Perrie, która urodziła mu dwójkę ślicznych dzieciaków, bliźniaczki Shanell i Antoninę.


Louis jako jedyny z całej piątki został przy Stylesie i czuwał nad nim. Trudno było mu patrzeć na to jak cierpi, ale wiedział, że on go potrzebuje. Byli najlepszymi przyjaciółmi. Best Friends Forever.


Liam także się ożenił. Jego wybranką została Daniell Peazer, która niegdyś zajęła miejsce Julki przy jego boku. Mimo, że dziewczyna bardzo długą pozostawała w zawodzie tancerki, zawsze miała czas dla ukochanego. Jednak dwa lata po ślubie porzuciła pracę i urodziła synka - Harolda.


Niall rok po śmierci Tośki wyprowadził się spowrotem do ojczystej Irlandii. Tam długo pozostawał kawalerem, ale w końcu i tak znalazł sobie dziewczynę - Katie. Była w połowie Polką, dzięki czemu ten nigdy nie zapomniał o swojej przyjaciółce.


Julia dzień po tragicznym wypadku wróciła do Polski. Chłopcy nie chcieli mieć z nią żadnego kontaktu, przez co szybko zapomniała o ''siostrze''. Jednak w chwile jej własnej śmierci ujrzała wszystkie momenty spędzone z Antośką.


Po utalentowanej dziewczynie z Polski - Antoninie Ross został tylko stary, zapisany do ostatniej strony pamiętnik. To dzięki niemu wszyscy, jedni szybciej, drudzy później, poznali jej burzliwe życie, a także główny powód jej odejścia do wieczności. Chodzi pogłoska, że Harry i Tośka się spotkali i żyjąc w niebiańskim raju byli w końcu na wieki szczęśliwi, jako rodzina Stylesów.


~*~
  Kochani to już koniec '' I wanna feel your love ''. Bardzo ciężko było mi pisać ten epilog. To jest moje pierwsze opowiadanie, które doprowadziłam do końca. Kilka dni temu, a dokładniej 18, minął 4 miesiąc jego istnienia. Mam nadzieję, że chociaż w jakimś stopniu się Wam ono podobało. Ja osobiście jestem z siebie dumna, ponieważ dojście do epilogu to nie lada wyzwanie. Bardzo Wam wszystkim dziękuję. Nie będę tutaj Was wszystkich wymieniać, bo jest Was dużo, a nie chciałabym nikogo pominąć, tak więc dziękuję każdemu kto oddał jakikolwiek komentarz, obserwatorom, odwiedzającym. Byliście moim wsparciem, a także podporą i powodem, dla którego to opowiadanie doszło do końca. Zapraszam na mojego drugiego bloga, na którym w najbliższym czasie pojawi się nowe opowiadanie. Zdradzę, że będzie ciekawe i tematem będzie historia One Direction. BLOG + mój twitter, będą tam informacje o nowym blogu i nie tylko, bo chętnie nawiążę znajomość z moimi czytelniczkami ;* -> TWITTER.

niedziela, 24 czerwca 2012

Rozdział 17 .


 Teraz musieliśmy szukać Tośki. Nawet nie zdążyłem zareagować, gdy tak szybko wybiegła. Byłem równie zszokowany tą całą sytuacją jak ona. Nie wiedziałem, o co chodzi Zaynowi. Owszem, kiedyś zarywałem do Antośki, nawet raz się z nią całowałem, ale na tym się skończyło. Kilkakrotnie pokłóciliśmy się o to i odpuściłem. Od niedawna udało nam się szczerze zaprzyjaźnić. Tylko przyjaźń i nic poza tym. Czy tak trudno to zrozumieć ?
  
  Szybkim ruchem szarpnąłem klamką od ich pokoju, otwierając drzwi. Rozejrzałem się. Nie było jej. Zmęczony bezradnie opadłem na łóżko. Nagle poczułem, że coś mnie gniecie. Sięgnąłem ręką za siebie i wyciągnąłem torebkę. Przecież to ta sama, którą Toś miała dzisiaj ze sobą. - pomyślałem. - Więc musi gdzieś tutaj być. Podniosłem się i zacząłem przetrząsać wszystkie kąciki i zakamarki. Po chwili przypomniałem sobie, że nie zajrzałem jeszcze do toalety. 


***
  Gdy zauważyłam, że Harry wybiegł za Antośką postanowiłam zrobić to samo. 
Szłam zatłoczoną ulicą, mimo, że z klubu do hotelu było bardzo blisko, powoli przedzierałam się przez tłumy. Chciałam jak najdłużej odwlec chwilę, w której wytłumaczę jej to zajście. Teraz dopiero uświadomiłam sobie, że raczej niezbyt przemyślałam to działanie, ponieważ zaczęły mnie gnębić wyrzuty sumienia.
Wchodząc po schodach usłyszałam, jak ktoś wrzeszczał w niebo głosy : Pomocy ! Ratujcie ją ! W momencie spostrzegłam, czyj głos słyszałam.


***
  Była tam. Leżała nieruchomo oparta o ścianę. Oczy miała zapuchnięte od łez. 
  - Tosiu. - szepnąłem, lekko nią potrząsając. Brak reakcji.
  - Tośka ! - z całej siły trząsłem nią, ale ona nadal nie dawała znaku życia.
Spojrzałem na jej ręce. W jednej trzymała ...
  - O Boże ! - wrzasnąłem zrozpaczony. Poczułem jak moje oczy zaczynają się szklić.
  - Nie to nie może być prawda ! 
Uniosłem jej dłoń. Jej porozrywane żyły aż pulsowały. Wezdrgnąłem się. Jej blado-trupia twarz iskrzyła najrozmaitszymi emocjami, ale najbardziej zauważalny był ból, który oni jej zadali, a który ona zmuszona była sobie zadać.
  - Ratunku ! Pomocy ! Ratujcie ją ! - krzyczałem ile sił w płucach. Zrozpaczony wziąłem ją na ręce i wybiegłem z nią z pokoju.
  - Dzwoń po karetkę ! - drżącym głosem oznajmiłem biegnącej w moim kierunku Julii. 
  - Co .. co się .. stało ?! - dziewczyna oniemiała.
  - To co widzisz ! No ,do cholery, dzwonisz, czy nie ?! 
  - Tak, już. - odparła, po czym wybrała odpowiedni numer.
  Po 10 minutach pogotowie było już pod hotelem. 
  - Sprawdzał pan puls ? - spytał ratownik.
  - Nie. - potrząsnąłem głową. Zapomniałem o najważniejszej rzeczy. Japierdole. - Lepiej niech mi pan mówi, czy ona przeżyje !
  - Proszę się nie denerwować. - odpowiedział spokojnie, zapisując coś w notesie.
  - Kurwa, jak mam się nie denerwować ?! I jak pan może być taki spokojny ?! - wrzeszczałem wkurzony. - Dlaczego w ogóle nie chcecie jej pomóc ?!
  - Nie ma już takiej potrzeb . - pokręcił głową.
  - Jak to ?! - zdziwiony zacząłem ryczeć, jak małe dziecko.
  - Czy .. czy .. ona .. ? - zdążyłem tylko wyjąkać.
  - Przykro mi, już za późno na jakiekolwiek działanie.
  - Gościu, nie zapieprzaj mi tu ! Jasne, że się da. - podbiegłem do niej. - Obudź się ! No obudź ! Nie zostawiaj mnie ! Przecież ja Cię kocham ! Nie, nie rób mi tego ! Boże, dlaczego mi ją odebrałeś ?! - opadłem na kolana unosząc bezradnie ręce w górę.

~*~
17 - ostatni, ale będzie jeszcze epilog, który pojawi się w najbliższych dniach, ponieważ mam go już gotowego. 
Czytając komentarze pod poprzednim rozdziałem wywnioskowałam, że nie spodziewałyście się takie obrotu wydarzeń. Ja jednak postanowiłam nie przedłużać już tego opowiadania, gdyż nie miałoby to większego sensu. Zastanawiam się nad rozpoczęciem kolejnego opowiadania, jeśli oczywiście chcecie, bo nic na siłę. Piszcie, co o tym myślicie ;*

środa, 20 czerwca 2012

Rozdział 16.



 W najbliższym czasie miałam zamiar wprowadzić mój plan w życie. Mimo, że Niall nie poparł mojego pomysłu, postanowiłam to zrobić. Przecież i tak nic się nie stanie. A przynajmniej odzyskam Tośkę ...
Działanie miało kilka punktów. Z głębszych przemyśleń wywnioskowałam, że muszę skłonić Zayna do zdrady, obojętnie z kim. Trzeba było to zrobić ...
  - Heej. - przywitałam się, wchodząc do pokoju zakochańców. Na starcie dostrzegłam Malika siedzącego w fotelu, oglądającego jakiś film w telewizji. Najwidoczniej był nudny, gdyż chłopak ledwo żywy, co kilka minut poprawiał się.
  - Jest Antośka ? - spytałam.
  - Nie, niestety nie ma. - odparł. - Wyszła z Harrym do kina.
  - Z Harrym ? - zastanowiłam się chwilę. - Nie sądzisz, że to podejrzane ?
  - Niby dlaczego ? - zdziwił się, kierując swoje dociekliwe spojrzenie w moją stronę.
  - Przecież jeszcze niedawno mieli romans i sądzisz, że teraz to tylko ''przyjacielski'' wypad ?
  - Nie gadaj głupot. - przeczesał grzywkę palcami.
  - Posłuchaj, uczucia tak szybko nie wygasają, czasem nawet jeszcze potęgują się. - wyjaśniłam. - Musisz być czujny.
  - Sam już nie wiem. - przygryzł wargę. - Ale będę pamiętał.
  - Oki. - wyszczerzyłam ząbki. - Co powiesz na mały wypad do dyskoteki ?
  - Hmm, czemu nie. - rozpogodził się. - Ona może, to ja też mogę.


  W ciągu 30 minut byliśmy już na miejscu.
Przez szerokie drzwi weszliśmy do środka. Było tak głośno, że ledwo słyszałam własne myśli.
Szybko podeszłam do barku, w międzyczasie ciągnąc za sobą mulata.
  - Co pijesz ? - spojrzałam na niego.
  - Whiskey. - odpowiedział, przekrzykując muzykę.
Usiedliśmy na krzesłach i złożyliśmy zamówienie. W tym czasie moja uwaga zwrócona była na Zayna. Był jakiś taki niespokojny, najwidoczniej coś go trapiło. Łatwo domyśliłam się co. Przypatrywałam mu się. Dopiero teraz ujrzałam te jego cudowne oczy.
  - Ej, coś się stało ? - spytałam, biorąc do ręki szklankę.
  - Nie, nie. Po prostu zamyśliłem się i tyle. - wziął łyka trunku.
  - Jakby co, to możesz na mnie liczyć. - poklepałam go po ramieniu.
  - Tańczysz ? - wstał, lekko łapiąc mnie za rękę.
  - Mhm. - wydukałam. Po chwili znajdowaliśmy się już na środku parkietu. Pląsaliśmy, jednocześnie wygłupiając się. On wcale nie jest taki zły, jak myślałam. Czy dobrze robię ? A może oni mnie znienawidzą. - wielorakie myśli przesuwały mi się przez głowę, ale ja nie zwracałam na nie uwagi. Wręcz przeciwnie, potrząsałam tylko włosami i dalej bawiłam się na całego.
***
  Gdy wróciliśmy z Harrym do hotelu od razu skierowałam się do mojego pokoju. Miałam nadzieję, że zastaję w nim Zayna. Niestety tak się nie stało. Przywitała mnie pusta przestrzeń. Przeszukałam cały budynek, nigdzie go nie było. W końcu poszłam do chłopaków, bo bałam się, że coś się stało.
  - Heej. Nie wiecie czasem, gdzie jest Zaynster ?
  - Zaynster ? - powiedzieli chórem.
  - No tak. Nie ma go.
  - Ymm. Ja chyba widziałem, jak z Julą gdzieś wychodził. - odparł Niall, zajadając się batonem.
  - Co ? - wytrzeszczyłam oczy. - z Julą ? Chyba ci się wydawało.
  - Nie, to byli oni. - potwierdził.
  - Ale przecież ona go nie lubi. - zaczęłam głośno myśleć.
  - Może zmieniła zdanie. - odrzekł Liam.
  - Nie, nie, nie. - pokiwałam przecząco głową. - Znam Juls, ona coś kombinuje. - chwyciłam się za głowę.
  - Oj tam. - podszedł do mnie Styles. - Nic się nie dzieje.
  - Mylisz się. - odparłam. - Mógłbyś pomóc mi ich poszukać, zanim zrobią coś głupiego ?
  - Do usług. - zdeklarował, kierując się w stronę wyjścia.
  - Czekajcie ! - krzyknął Louis. - Oni mówili coś o jakiejś imprezie.
  - Hmm. - namyśliłam się.
  - Dzisiaj jest dyskoteka w klubie obok hotelu. - strzelił Loczek.
  - Jesteś wielki. - przytuliłam go.
  Po chwili staliśmy już w klubie i rozglądaliśmy się za moją zgubą. Nerwowo kręciłam się we wszystkie strony szukając go wzrokiem. Nie musiałam długo się trudzić, ponieważ nie trudno było zauważyć kolesia, który na środku parkietu nieudolnie tańczył z laską i próbował podnosić ją na rękach. Oczywiście to był on, a ta taneczna figura mu się nie udała i Julia wyślizgnęła się z jego rąk, spadając z głośnym hukiem na podłogę.
  - Tutaj jesteś. Wydaje mi się, że powinniśmy wrócić. - podeszłam do niego, lekko go szturchając.
  - Co ? - spojrzał na mnie zdziwiony. - Ja się tutaj dobrze bawię.
  - Zayn, Tośka ma rację. - włączył się Harold.
  - I kto to mówi. - zaśmiał się ironicznie. - Jeszcze kilka minut temu razem rozkoszowaliście się swoją obecnością.
  - O czym ty mówisz ? - nerwowo uniosłam lewą brew.
  - Dobrze wiecie. - zmierzył nas wzrokiem. - To ''wyjście do kina'' było tylko durną przykrywką, żebyście mogli się pomiziać beze mnie.
  - Ale przecież to nieprawda.
Byłam tak zszokowana, że nawet nie zauważyłam, kiedy strumień gorzkich łez zaczął spływać po moich policzkach.
  - Kto ci takie głupoty naopowiadał ?! - krzyknął oburzony Hazza.
  - Julcia była taka dobra i mi opowiedziała, co wy dwoje wyprawiacie w czasie mojej nieobecności lub tych waszych całych ''wypadów''. - powiedział lekko się chwiejąc.
  - To nie prawda ! - wrzasnęłam. - Jak ona mogła mi coś takiego zrobić ?!
  - Lepiej chodźmy stąd. - Styles próbował objąć mnie ramieniem, ale ja nie pozwoliłam mu na to.
  - No i znowu to samo. - westchnął Malik.
  - Ja pierdykam. Przecież .. ja .. kurwa. - nie mogąc poradzić sobie z zaistniałą sytuacją, wybiegłam na dwór. Ponownie wszystko straciło swój sens, swoją barwę. Powróciły wszystkie te chwile, w których nie chciałam już żyć.

~*~
Kolejny rozdział gotowy. Dodaję go, choć nie było odpowiedniej liczby komentarzy pod poprzednim, ale skoro już napisałam, postanowiłam nie czekać. 
Uprzedzam, że w następnych czeka was coś, czego możliwe, że się nie spodziewacie. Zdradzę tylko, że Julka bardzo pożałuje tego, co zrobiła.
Dziękuję za wszystko, pozdrawiam. ;*

sobota, 9 czerwca 2012

Rozdział 15 .


 Spacerowaliśmy po miękkim, zapadającym się pod naszymi nagimi stopami piasku. Nie mówiliśmy nic, po prostu wsłuchiwaliśmy się w leniwie rozbijającą się o brzegi plaży morską wodę. Cieszyliśmy się sobą, bo w końcu mogliśmy być razem w wielkim świecie ....
  - Niedługo wracamy. - westchnął Zayn.
  - Nie myśl o tym. - odpowiedziałam. - Skup się na tym, co jest tu i teraz.
  - Masz rację. - pocałował mnie w policzek.


***
  Nasze zakochańce ostatnio spędzają cały czas razem. Pomyśleć, że jeszcze niedawno prawie zerwali ze sobą. Mi osobiście nie jest to zbyt bardzo na rękę, ponieważ moje relacje z Tośką bardzo się zmieniły odkąd poznała Malika. Tak w ogóle to on od początku wydawał mi się jakiś dziwny, ale muszę przyznać, że jest pociągający. 
Co raz częściej czuję się jakbym była tutaj niepotrzebna. Chłopaki mają swój świat, gołąbki też, a Liam ... Ehh, szkoda gadać. Wrócił do swojej byłej - Danielle, czy jakoś tak. Udawałam, że jest ok, ale nie było. Niestety nie miał mnie nawet kto pocieszyć. Każdy miał swoje sprawy ...
  Cicho siedziałam w małej kawiarence, znajdującej się na parterze hotelu i popijałam kawę. Zastanawiając się nad tym wszystkim stwierdziłam, iż muszę zadziałać, nie mogę przecież stracić przyjaciółki. Nawet za cenę jej związku ...
  - Jula ? Czemu siedzisz tutaj sama ? - moje rozmyślania przerwał Niall.
  - Nie wiem, tak po prostu. - odparłam.
  - Coś się stało ? Jesteś jakaś smutna . - dokładnie mi się przyjrzał.
  - Chyba tak. - pojedyncze łzy spływały po moich różowych policzkach.
  - Tylko mi tutaj nie płacz. - przytulił mnie. - Wyżal się, pomoże.
  - No bo ... oni są tacy .. .. szczęśliwi. - wydukałam.
  - Kto ? - spojrzał na mnie pytającym wzrokiem, po czym odgarnął kosmyk włosów opadający na moją twarz.
  - Tośka .. i .. Zayn. 
  - A tak, oni. Ale to żaden powód. 
  - Mylisz się. - wytarłam rękawem sweterka moje wilgotne lica. - Ona nie jest już ... taka jak kiedyś.
  - Dlaczego ? Przecież jedyne, co się zmieniło to to, że jest z Malikiem.
  - No właśnie. Oto cały problem. - westchnęłam.
Horan przez chwilę jeszcze zastanawiał się nad moimi słowami. 
  - Rozumiem. - zmrużył oczy. - Miłość jest dla niej ważniejsza. 
  - Otóż to. - przytakłam. - Ale ja nie mam zamiaru tego tak zostawić.
  - Co masz na myśli ? - zerknął na mnie podejrzliwie.
  - Po prostu mam plan.
  - Wtajemniczysz mnie ? - lekko się uśmiechnął.
  - No więc. - wzięłam łyka. - Gdy oni będą singlami wszystko wróci do normy. - przerwałam.
  - Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem : oni mają się rozstać ?
  - Mhm. To i tak musiałoby się kiedyś stać. - odparłam. - Ja im tylko pomogę.


***
   Gdy wróciliśmy do domu postanowiłam, że pójdę wziąć długą, relaksacyjną kąpiel. Szczerze mówiąc byłam zmęczona, nie mam pojęcia czym. Weszłam do pokoju. Zostawiając Zayna od razu skierowałam się do łazienki. Spędziłam tam chyba z 4O minut. Przyznam, że pokonałam mój rekord w siedzeniu w wannie. Spokojnie się wytarłam i w ręczniku wyszłam poszukać jakichś lekkich ubrań.
  - Hej Antośka, ja ... 
Otworzyłam drzwi i pierwsze, co zobaczyłam to siedzącego w fotelu Harrego.
  - Styles, co ty tutaj robisz ?! - krzyknęłam przestraszona.
  - Ja .. tylko przyszedłem, bo chciałem z Tobą pogadać. - wytłumaczył skrępowany.
  - Mógłbyś poczekać na korytarzu ? 
  - Tak, tak. Pewnie. - odparł, po czym pośpiesznie wyszedł.
Ufff. Odetchnęłam z ulgą, po czym w bardzo szybkim tempie założyłam na siebie przewiewną, białą bluzkę z krótkim rękawkiem i zielone szorty. 
  - Już. - wychyliłam się zza futryny. - Możesz wejść.
  - Dzięki. Wiesz, ja nie myślałem, że ty tak .. no .. - próbował się usprawiedliwić.
  - Spokojnie. - zaśmiałam się. - Nic się nie stało, no nie ?
  - To dobrze. - zastanowił się. - Ja chciałem Cię przeprosić. - wydukał. - Nie powinienem się tak wobec Ciebie zachowywać. Przesadziłem, ale obiecuję, że takie coś się już nigdy więcej nie powtórzy. - położył rękę na sercu.
  - Cieszę się. - wtuliłam się do niego. - Przyjaźń ?
  - Przyjaźń. - przytaknął.

~*~
15 - stka gotowa. Przyznam, że jestem z niej zadowolona. Pierwszą myślą było zakończenie opowiadania na tym rozdziale <początkowo była to tylko ta początkowa i ostatnia część tego rozdziału>, ale jakoś nie śpieszno mi tego robić, więc postanowiłam zawiązać tzw. intrygę, w której Jula będzie chciała mieć Tośkę tylko dla siebie ...
Następny, gdy będzie 12 komentarzy ;D
Pozdrawiam czytelników, obserwatorów i komentatorów. Jesteście najlepsi ;** Dziękuję za wszystko < 3
*
Jak wiecie wczoraj zaczęło się Euro 2012. Ja osobiście jestem tym bardzo podekscytowana. Niestety we wczorajszym meczu Polska zremisowała z Grecją 1:1, co mnie nie zachwyciło. Mówiąc szczerze, uważam, że nasza drużyna nie ma szans na wygraną z Rosją we wtorkowym meczu, ponieważ Rosjanie ostatnio pokonali Czechów 4:1. Wynik mówi sam za sobie. Ale bądźmy silnie, przecież WSZYSCY JESTEŚMY DRUŻYNĄ NARODOWĄ ! ;**

środa, 30 maja 2012

Rozdział 14.


  - Nie wiem, jak to powiedzieć. - podrapał się po głowie, dziwnie mrużąc oczy.
  - No tak po prostu. - zaczęłam przewracać w palcach opakowanie z szejka.
  - Ale to nie jest takie proste, jak ci się wydaje. 
  - Powiesz w końcu o co ci chodzi, czy nie ? - odparłam już nieco poirytowana.
  - Tośka ... Nie mogę sobie Ciebie od tak odpuścić. Wiem, że mnie nie rozumiesz, ale chociaż spróbuj. Tego dnia, gdy po raz pierwszy Cię ujrzałem myślałem, że oszaleję, byłaś taka urocza, nadal jesteś. Ciągle dziękuję Bogu za te wszystkie chwile spędzone z Tobą, za to, że mogłem Cię poznać, za ten pocałunek ... - tymi słowami zakończył swój monolog. Oniemiałam. Spojrzałam na jego pogodną wczesniej twarz, która teraz zalana była gorzkimi łzami. Tak ciężko było mi wtedy być tam z nim. Słuchać tych słów. 
  - Kurcze, Harry ... - schowałam głowę w dłonie.
  - Nie, proszę, nie płacz. Przepraszam. Tak, jestem głupi. Zakochałem się w Tobie jak wariat, którym jestem. Nienawidzę siebie, nienawidzę tych cholernych uczuć, jakimi Cię darzę ! - krzyknął, po czym wybiegł na ulicę. Szybko podniosłam się z miejsca i ruszyłam za nim.
  - Styles ! - wołałam donośnym głosem. - Zatrzymaj się !
  - Po co ? - przystanął. - Żebyś znowu narobiła mi nadziei ?
  - Nie, ja nie chcę Ci robić żadnej nadziei, powinieneś o tym wiedzieć. - powiedziałam stanowczo.
  - Więc dlaczego nie pozwalasz mi odejść ? 
  - Ponieważ Cię potrzebuję. - chwyciłam go za rękę. - Jako przyjaciela.
  - Czy ty nie kapujesz, że ja nie mogę już znieść widoku Ciebie i Zayna przytulających się do siebie, chodzących za rękę, całujących się ?! Ehh, zresztą i tak nigdy się nie dowiesz, jak to jest. - westchnął.
  - Myślisz, że jestem kolejną głupią, naiwną laską, którą uda Ci się wyrwać ?! I weź przestań się na mnie wydzierać ! - wrzasnęłam,  odwracając się na pięcie ruszyłam w przeciwnym kierunku, w stronę hotelu.
  - Antośka, ja nie chciałem. Wybacz.
  - W dupie to mam ! - wykrzyczałam na cały głos i przyspieszyłam kroku. Pragnęłam jak najszybciej znaleźć się już w pokoju, położyć w łóżku i nigdy nie wstawać. Po raz kolejny doznałam rozczarowania ... A może to ja rozczarowuję innych. Sama już nie jestem pewna. 


  Następnego dnia wstałam dość późno, więc musiałam szybko wygramoliliśmy się z łóżka, umyć, ubrać i zejść na śniadanie. Całe szczęście w restauracji nikogo nie było i mogłam spokojnie zastanowić się nad tym wszystkim, co się ostatnio wokół mnie dzieje, bo muszę przyznać, że już nie nadążam ...
Szczerze mówiąc Styles już mnie irytuje. Przecież dobrze, wie, że dla mnie liczy się tylko i wyłącznie Zayn i tak będzie zawsze, no na pewno do póki żyję, chyba, że odwali coś durnego i ... ehh. Spokojnie Tosiu - wdech i wydech. 
W ciągu kilku dni doprowadziłam się do bardzo dziwnego stanu emocjonalnego - wystarczy mały incydent, a ja zaczynam płakać, denerwować się itp. Muszę nad tym jakoś zapanować ..
  - Heeej skarbie. - Zayn podszedł do mnie i pocałował w policzek, a następnie usiadł obok.
  - Hej. - odparłam. - Gdzie wszyscy ?
  - Poszli na molo, bo pobodno jakaś Impreza jest.
  - Aaa, no taak. - kiwnęłam głową.
  - Czyli mamy cały dzień tylko dla siebie ? - spojrzał na mnie, podstępnie się uśmiechając.
  - Chyba tak. - powiedziałam niepewnie.
  - Ejj, mała. Przecież nic Ci nie zrobię. - zaśmiał się.
  - Noo ja myślę. - zrobiłam cwaniacki uśmieszek.
Chwilę jeszcze posiedzieliśmy i postanowiliśmy pójść do pokoju. Od razu rozłożyłam się na fotelu, aby odpocząć, chłopak poszedł w moje ślady.
  - Wiesz, że Cię kocham ? 
  - Mhm. - wydusiłam.
  - A ty mnie kochasz ? - chwycił moją twarz, zmuszając mnie do spojrzenia mu w oczy.
  - Przecież wiesz. - odwróciłam wzrok.
  - No niby tak. 
  - Wątpisz w moje uczucie ? - spytałam nieco smutnym głosem.
  - To oczywiste, że nie. - kątem oka dostrzegłam na jego ustach uśmiech. On ukradkiem zaczął mnie niewinnie całować, co w momencie przerodziło się w namiętne pocałunki. Nawet nie zauważyłam kiedy leżał na mnie, a jego ręce błądziły po moich drobnych plecach. Wszystko działo się tak szybko ... 
Nie żałuję. To był mój pierwszy raz, który na zawsze pozostanie w mej pamięci. Może to i głupie, ale tak będzie ...
Chłopak bezwładnie opadł na miejsce z mojej lewej strony.
  - Nie wiedziałam, że to stanie się tak szybko. - wysapałam.
  - Ja też nie. - odparł.
  - Było cudownie. - uśmiechnęłam się pod nosem.
  - Też tak sądzę. 
Po tych słowach przytuliliśmy się do siebie i zapadliśmy w głęboki sen .

*.*.*
Tym razem chciałabym zacząć od podziękowań : obserwującym, komentującym oraz po prostu tylko czytającym lub wchodzącym. Jak zauważyliście jest już ponad 5 tys. odwiedzin. Jestem dumna .xp
Przyznam, ten rozdział jest krótki i jakoś mi nie wyszedł, mimo, że myślałam nad nim ponad 2 tygodnie. Ale wybaczcie mi to ;D 
Następny, gdy będzie 1O komentarzy. ;*
Zapraszam was również na mojego drugiego bloga. Jest również o One Direction, ale tym razem wyróżniony jest Harry. < 33
BLOG

piątek, 11 maja 2012

Rozdział 13



*Kilka dni później*
  - Chłopaki ! Ruszcie się, bo samolot nam odleci !
Tak, nadszedł dzień naszego wyjazdu do mojego i Julss ojczystego kraju. Cieszyłam się na to. Tam gdzieś był mój rodzinny dom, w którym spędziłam dzieciństwo ...
  - Już idziemy. - zakomunikował Niall wesoło zbiegając po schodach z walizką.
Po chwili reszta chłopaków spakowana i pełna pozytywnych emocji stała w holu obserwując się nawzajem.
 - Nie stójcie tak, tylko wsiadać do taksówek.
Z wiadomych powodów musieliśmy zamówić dwie taksówki. W jednej jechali chłopcy, w drugiej ja z Julką, Liamem i Zaynem. Między mną a Malikem jakoś się układa. Wiadomo, nie jest tak jak kiedyś, nic takie nie jest, ale cieszę się. Mam nadzieję, że pobyt w Polsce pomoże naszemu związkowi ...
  Po 10 minutach byliśmy już na lotnisku. Szybko przeprawiliśmy się przez odprawę. W momencie znaleźliśmy się w latającej maszynie. Zajęłam miejsce obok mojego chłopaka i zaczęłam wpatrywać się w szybę, znajdującą się po mojej prawej stronie. Podczas startu nogi lekko mi się trzęsły i strasznie się spociłam. Tak, to był mój pierwszy lot. Czas mijał strasznie wolno. W końcu dało się słyszeć głos stewardessy : 'Prosimy zapiąć pasy. Zniżamy się do lądowania.'
Po wylądowaniu szybko opuściliśmy lotnisko i pojechaliśmy do hotelu, w którym mieliśmy zamieszkać na te kilka dni.
  - Te polskie hotele mają bardzo długie korytarze. - marudził Louis, gdy zmierzaliśmy do naszych pokoi.
  - Nie narzekaj. - zmierzyła go wzrokiem Julia.
  - Ależ ja tylko stwierdzam fakty. - przewrócił oczami.
  - Mi się podoba. Na dole widziałem restaurację. - mówił podekscytowany Horan.
  - Ty tylko o jedzeniu. - westchnął Payne.
  - Koniec komentarzy. Tutaj są nasze pokoje. - wskazałam ręką troje sąsiadujących ze sobą drzwi.
  - Tylko macie się zachowywać przyzwoicie. - przeskanował nas wzrokiem Tomlinson.
  - Nawzajem. - odparłam z lekkim uśmieszkiem, przekręcając klucz.
Torby położyłam na podłodze i bez zastanowienie opadłam na łózko. Byłam strasznie zmęczona. Najwidoczniej podróże drogą powietrzną mi nie służą. Mój współlokator poszedł w moje ślady i położył się obok mnie. Bez słowa ułożyłam głowę na jego klatce piersiowej.
  - To było okropne. - westchnęłam cicho.
  - Oj tam, nie było tak źle. - lekko się uśmiechnął.
  - Dla ciebie.
  - Dla nas. - pogładził mnie po włosach.
  - Wiesz, zastanawiam się czasami, jak będziemy wyglądać, gdy będziemy o 1O, 15 lat starsi ...
  - Sądzę, że będziemy równie piękni jak teraz. - zaśmiał się.
  - Młodości nie zatrzymasz. - spojrzałam na niego.
  - Czyżby ? Ja ją już od dzieciństwa chowam w słoiku ...
  - Słoiku ? - wytrzeszczyłam oczy, lekko chichocząc.
  - Mhm. Podzieliłbym się z tobą, ale ty już masz w sobie wystarczająco dużo piękna. - pocałował mnie w czoło.
  - Ehh, ty romantyku ...


  Przebijające się przez zasłony promienie światła nie pozwoliły mi długo spać. Lekko otworzyłam powieki, wsparłam się na łokciach i poczęłam obserwować drzemiącego jeszcze Zaynstera. Wyglądał tak słodko, że mały włos nie rozpłynęłam się od patrzenia na niego. Nie chciałam go zbudzić, więc powoli zwlekłam się z łoża i powędrowałam do łazienki. Tam umyłam twarz i zęby, zrobiłam lekki makijaż i uczesałam włosy, które spięłam w wygodny kok. Po tych kilku czynnościach kucnęłam przy dużej, szerokiej walizce, w której mieściła się część moich ubrań. Otworzyłam ją. Wygrzebałam z niej parę czarnych spodenek i kremową bluzkę na ramiączkach. Szybko się przebrałam, po czym rozsiadłam się w fotelu czytając jedną z kilku przywiezionych tu książek.
  - Nie śpisz ? - od czytania oderwał mnie budzący się Malik.
  - Jak widać, nie. - lekko się uśmiechnęłam powracając do zajęcia.
  - Przecież nie przyjechaliśmy tutaj po to, by się uczyć. - podszedł do mnie wyrywając mi z ręki lekturę.
  - Dla mnie to przyjemność. - mruknęłam.
  - Jesteś pewna ? - spojrzał na mnie. Te jego czarujące, brązowe oczęta sprawiały, że zapominałam o wszystkich troskach, o całym świecie. Czułam się wyjątkowa, że to akurat na mnie patrzą, a nie na kogoś innego. Nagle nasze twarze zbliżyły się do siebie. On lekko musnął moje usta, odwzajemniłam to.
  - Czyż nie miałaś z tego większej przyjemności ? - stwierdził po chwili.
  - Owszem. - przygryzłam wargę. - Ale teraz marsz pod prysznic, tylko szybko. Głodna jestem.
  - Już biegnę. - odparł po czym zniknął w toalecie.
Po kilku minutach był już czysty i pachnący, a co najważniejsze ubrany. Mogliśmy, więc iść na dół, aby zjeść śniadanie. Jedliśmy tylko we dwoje, gdyż reszta najprawdopodobniej wygrzewała się jeszcze pod kołdrą. Przynajmniej mieliśmy spokój. Gdy skończyliśmy, postanowiliśmy, udać się na plażę.
  - Ładnie tutaj. - zaczął chłopak, podczas spaceru po brzegu.
  - Tak, wiem. Kilkakrotnie byłam tutaj w dzieciństwie. - spuściłam głowę.
  - Z rodzicami ?
  - Mhm. Mam tutaj rodzinę, ale nie przepadam za nimi.
  - Aaa. - odparł. - Kocham cię, wiesz ? - chwycił mnie za rękę.
  - Ja ciebie też. Nawet nie wiesz, jak bardzo.
  - Domyślam się. - z uśmiechem przytulił mnie do siebie.
  - Wiesz, czuję się jakbyśmy byli starym, dobrym małżeństwem.
  - Kiedyś takowym będziemy. - powiedział.
  - Nooo. - przytakłam. - Będziemy mieć dwójkę dzieci, chłopczyka i dziewczynkę, mieszkać na stałe w Londynie w małym domku z basenem i wielkim ogrodem. - rozmarzyłam się.
  - Cóż za dar planowania przyszłości. - przeczesał ręką moje włosy.
  - Wrodzony dar. - zachichotałam.
 Resztę dnia spędziliśmy już w hotelu, obmyślając wspólną przyszłość.
  - Mam coś dla ciebie. - poruszył brwiami, po czym zaczął szperać po reklamówce. Wyjął z niej małe pudełeczko. Niepewnie je otworzyłam. Moim oczom ukazał się śliczny srebrny wisiorek w kształcie serca. Okazał się, że jest otwierany i po jednej stronie jest malutki zegarek, a po drugiej nasze zdjęcie.
  - Jej. Dziękuję. - ze wzruszenia niewinna łza spłynęłam mi po policzku.
  - Nie ma za co. Najważniejsze, że się podoba. - rozpromieniał.
  - I to jak. - dałam mu buziaka w policzek.
  - Oooo, tutaj jesteście !
Odwróciłam głowę. W naszym kierunku biegł zdyszany Harry.
  - No raczej. - zaśmiałam się.
  - Szukałem was. - wysapał.
  - Stało się coś ? - zapytałam wlepiając w niego wzrok.
  - Nie, ale chcę ci coć powiedzieć.
  - Tak ? To umówmy się, że za godzinę pójdziemy na szejki do McDonalda, ok ?
  - Może być. To za godzinę. - powiedział, wracając machał nam.


   Nie wiedziałam o co mu chodzi, gdy tylko przyszliśmy z Zaynem do naszego pokoju zastanawiałam się nad tym. Jako że z natury byłam niecierpliwa - nie dawało mi to spokoju.
Postanowiłam, że wypadałoby się przebrać w coś bardziej stosownego, więc w torbie znalazłam zielone rurki, a do tego założyłam czarną bluzkę z krótkim rękawkiem i czerwony żakiecik.
Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi ...
W niedługim czasie byliśmy już na miejscu i popijaliśmy słodkie napoje.
  - Więc o czym chciałeś ze mną porozmawiać ? - popatrzałam na niego z zaciekawieniem.
  - Noo, yy. Bo ja ... to znaczy, ja ..
  - Nie krępuj się . - uśmiechnęłam się do niego.
  - Ja cię kocham. - zrobił się cały czerwony.
  - Ale Hazza, omawialiśmy już ten temat. - odparłam skrępowana.
  - Wiem, lecz ja chciałbym ... - urwał.
  - Chciałbyś ?
  - Ja ..

*.*.*
1 ).Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam. Nie wyrobiłam się, ale postaram się to nadrobić w najbliższym czasie. Ten rozdział, według mnie, jest niezbyt ciekawy. Powodem jest brak weny. Ale obiecuję, że do następnych bardziej się przyłożę. 
2).Serdecznie dziękuję za komentarze i jakże liczne odwiedziny, a także pozdrawiam wszystkich obserwatorów. Kocham WAS < 33. 
3). Co do komentarzy ... Proszę was, nie dawajcie na raz 1O komentarzy jako anonimowi, to łatwo wykryć i to wcale nie motywuje do pisania, a wręcz przeciwnie. Wolałabym już aby było tylko 5 szczerych komentarzy od 5 osób, a nie 3O nieszczerych, byle jakich, które napisała 1, czy też 2 osoby. Rozważcie to.
4). Następny rozdział dodam, gdy będzie co najmniej 8 komentarzy.
Pozdrawiam : Agnes.