środa, 30 maja 2012

Rozdział 14.


  - Nie wiem, jak to powiedzieć. - podrapał się po głowie, dziwnie mrużąc oczy.
  - No tak po prostu. - zaczęłam przewracać w palcach opakowanie z szejka.
  - Ale to nie jest takie proste, jak ci się wydaje. 
  - Powiesz w końcu o co ci chodzi, czy nie ? - odparłam już nieco poirytowana.
  - Tośka ... Nie mogę sobie Ciebie od tak odpuścić. Wiem, że mnie nie rozumiesz, ale chociaż spróbuj. Tego dnia, gdy po raz pierwszy Cię ujrzałem myślałem, że oszaleję, byłaś taka urocza, nadal jesteś. Ciągle dziękuję Bogu za te wszystkie chwile spędzone z Tobą, za to, że mogłem Cię poznać, za ten pocałunek ... - tymi słowami zakończył swój monolog. Oniemiałam. Spojrzałam na jego pogodną wczesniej twarz, która teraz zalana była gorzkimi łzami. Tak ciężko było mi wtedy być tam z nim. Słuchać tych słów. 
  - Kurcze, Harry ... - schowałam głowę w dłonie.
  - Nie, proszę, nie płacz. Przepraszam. Tak, jestem głupi. Zakochałem się w Tobie jak wariat, którym jestem. Nienawidzę siebie, nienawidzę tych cholernych uczuć, jakimi Cię darzę ! - krzyknął, po czym wybiegł na ulicę. Szybko podniosłam się z miejsca i ruszyłam za nim.
  - Styles ! - wołałam donośnym głosem. - Zatrzymaj się !
  - Po co ? - przystanął. - Żebyś znowu narobiła mi nadziei ?
  - Nie, ja nie chcę Ci robić żadnej nadziei, powinieneś o tym wiedzieć. - powiedziałam stanowczo.
  - Więc dlaczego nie pozwalasz mi odejść ? 
  - Ponieważ Cię potrzebuję. - chwyciłam go za rękę. - Jako przyjaciela.
  - Czy ty nie kapujesz, że ja nie mogę już znieść widoku Ciebie i Zayna przytulających się do siebie, chodzących za rękę, całujących się ?! Ehh, zresztą i tak nigdy się nie dowiesz, jak to jest. - westchnął.
  - Myślisz, że jestem kolejną głupią, naiwną laską, którą uda Ci się wyrwać ?! I weź przestań się na mnie wydzierać ! - wrzasnęłam,  odwracając się na pięcie ruszyłam w przeciwnym kierunku, w stronę hotelu.
  - Antośka, ja nie chciałem. Wybacz.
  - W dupie to mam ! - wykrzyczałam na cały głos i przyspieszyłam kroku. Pragnęłam jak najszybciej znaleźć się już w pokoju, położyć w łóżku i nigdy nie wstawać. Po raz kolejny doznałam rozczarowania ... A może to ja rozczarowuję innych. Sama już nie jestem pewna. 


  Następnego dnia wstałam dość późno, więc musiałam szybko wygramoliliśmy się z łóżka, umyć, ubrać i zejść na śniadanie. Całe szczęście w restauracji nikogo nie było i mogłam spokojnie zastanowić się nad tym wszystkim, co się ostatnio wokół mnie dzieje, bo muszę przyznać, że już nie nadążam ...
Szczerze mówiąc Styles już mnie irytuje. Przecież dobrze, wie, że dla mnie liczy się tylko i wyłącznie Zayn i tak będzie zawsze, no na pewno do póki żyję, chyba, że odwali coś durnego i ... ehh. Spokojnie Tosiu - wdech i wydech. 
W ciągu kilku dni doprowadziłam się do bardzo dziwnego stanu emocjonalnego - wystarczy mały incydent, a ja zaczynam płakać, denerwować się itp. Muszę nad tym jakoś zapanować ..
  - Heeej skarbie. - Zayn podszedł do mnie i pocałował w policzek, a następnie usiadł obok.
  - Hej. - odparłam. - Gdzie wszyscy ?
  - Poszli na molo, bo pobodno jakaś Impreza jest.
  - Aaa, no taak. - kiwnęłam głową.
  - Czyli mamy cały dzień tylko dla siebie ? - spojrzał na mnie, podstępnie się uśmiechając.
  - Chyba tak. - powiedziałam niepewnie.
  - Ejj, mała. Przecież nic Ci nie zrobię. - zaśmiał się.
  - Noo ja myślę. - zrobiłam cwaniacki uśmieszek.
Chwilę jeszcze posiedzieliśmy i postanowiliśmy pójść do pokoju. Od razu rozłożyłam się na fotelu, aby odpocząć, chłopak poszedł w moje ślady.
  - Wiesz, że Cię kocham ? 
  - Mhm. - wydusiłam.
  - A ty mnie kochasz ? - chwycił moją twarz, zmuszając mnie do spojrzenia mu w oczy.
  - Przecież wiesz. - odwróciłam wzrok.
  - No niby tak. 
  - Wątpisz w moje uczucie ? - spytałam nieco smutnym głosem.
  - To oczywiste, że nie. - kątem oka dostrzegłam na jego ustach uśmiech. On ukradkiem zaczął mnie niewinnie całować, co w momencie przerodziło się w namiętne pocałunki. Nawet nie zauważyłam kiedy leżał na mnie, a jego ręce błądziły po moich drobnych plecach. Wszystko działo się tak szybko ... 
Nie żałuję. To był mój pierwszy raz, który na zawsze pozostanie w mej pamięci. Może to i głupie, ale tak będzie ...
Chłopak bezwładnie opadł na miejsce z mojej lewej strony.
  - Nie wiedziałam, że to stanie się tak szybko. - wysapałam.
  - Ja też nie. - odparł.
  - Było cudownie. - uśmiechnęłam się pod nosem.
  - Też tak sądzę. 
Po tych słowach przytuliliśmy się do siebie i zapadliśmy w głęboki sen .

*.*.*
Tym razem chciałabym zacząć od podziękowań : obserwującym, komentującym oraz po prostu tylko czytającym lub wchodzącym. Jak zauważyliście jest już ponad 5 tys. odwiedzin. Jestem dumna .xp
Przyznam, ten rozdział jest krótki i jakoś mi nie wyszedł, mimo, że myślałam nad nim ponad 2 tygodnie. Ale wybaczcie mi to ;D 
Następny, gdy będzie 1O komentarzy. ;*
Zapraszam was również na mojego drugiego bloga. Jest również o One Direction, ale tym razem wyróżniony jest Harry. < 33
BLOG

piątek, 11 maja 2012

Rozdział 13



*Kilka dni później*
  - Chłopaki ! Ruszcie się, bo samolot nam odleci !
Tak, nadszedł dzień naszego wyjazdu do mojego i Julss ojczystego kraju. Cieszyłam się na to. Tam gdzieś był mój rodzinny dom, w którym spędziłam dzieciństwo ...
  - Już idziemy. - zakomunikował Niall wesoło zbiegając po schodach z walizką.
Po chwili reszta chłopaków spakowana i pełna pozytywnych emocji stała w holu obserwując się nawzajem.
 - Nie stójcie tak, tylko wsiadać do taksówek.
Z wiadomych powodów musieliśmy zamówić dwie taksówki. W jednej jechali chłopcy, w drugiej ja z Julką, Liamem i Zaynem. Między mną a Malikem jakoś się układa. Wiadomo, nie jest tak jak kiedyś, nic takie nie jest, ale cieszę się. Mam nadzieję, że pobyt w Polsce pomoże naszemu związkowi ...
  Po 10 minutach byliśmy już na lotnisku. Szybko przeprawiliśmy się przez odprawę. W momencie znaleźliśmy się w latającej maszynie. Zajęłam miejsce obok mojego chłopaka i zaczęłam wpatrywać się w szybę, znajdującą się po mojej prawej stronie. Podczas startu nogi lekko mi się trzęsły i strasznie się spociłam. Tak, to był mój pierwszy lot. Czas mijał strasznie wolno. W końcu dało się słyszeć głos stewardessy : 'Prosimy zapiąć pasy. Zniżamy się do lądowania.'
Po wylądowaniu szybko opuściliśmy lotnisko i pojechaliśmy do hotelu, w którym mieliśmy zamieszkać na te kilka dni.
  - Te polskie hotele mają bardzo długie korytarze. - marudził Louis, gdy zmierzaliśmy do naszych pokoi.
  - Nie narzekaj. - zmierzyła go wzrokiem Julia.
  - Ależ ja tylko stwierdzam fakty. - przewrócił oczami.
  - Mi się podoba. Na dole widziałem restaurację. - mówił podekscytowany Horan.
  - Ty tylko o jedzeniu. - westchnął Payne.
  - Koniec komentarzy. Tutaj są nasze pokoje. - wskazałam ręką troje sąsiadujących ze sobą drzwi.
  - Tylko macie się zachowywać przyzwoicie. - przeskanował nas wzrokiem Tomlinson.
  - Nawzajem. - odparłam z lekkim uśmieszkiem, przekręcając klucz.
Torby położyłam na podłodze i bez zastanowienie opadłam na łózko. Byłam strasznie zmęczona. Najwidoczniej podróże drogą powietrzną mi nie służą. Mój współlokator poszedł w moje ślady i położył się obok mnie. Bez słowa ułożyłam głowę na jego klatce piersiowej.
  - To było okropne. - westchnęłam cicho.
  - Oj tam, nie było tak źle. - lekko się uśmiechnął.
  - Dla ciebie.
  - Dla nas. - pogładził mnie po włosach.
  - Wiesz, zastanawiam się czasami, jak będziemy wyglądać, gdy będziemy o 1O, 15 lat starsi ...
  - Sądzę, że będziemy równie piękni jak teraz. - zaśmiał się.
  - Młodości nie zatrzymasz. - spojrzałam na niego.
  - Czyżby ? Ja ją już od dzieciństwa chowam w słoiku ...
  - Słoiku ? - wytrzeszczyłam oczy, lekko chichocząc.
  - Mhm. Podzieliłbym się z tobą, ale ty już masz w sobie wystarczająco dużo piękna. - pocałował mnie w czoło.
  - Ehh, ty romantyku ...


  Przebijające się przez zasłony promienie światła nie pozwoliły mi długo spać. Lekko otworzyłam powieki, wsparłam się na łokciach i poczęłam obserwować drzemiącego jeszcze Zaynstera. Wyglądał tak słodko, że mały włos nie rozpłynęłam się od patrzenia na niego. Nie chciałam go zbudzić, więc powoli zwlekłam się z łoża i powędrowałam do łazienki. Tam umyłam twarz i zęby, zrobiłam lekki makijaż i uczesałam włosy, które spięłam w wygodny kok. Po tych kilku czynnościach kucnęłam przy dużej, szerokiej walizce, w której mieściła się część moich ubrań. Otworzyłam ją. Wygrzebałam z niej parę czarnych spodenek i kremową bluzkę na ramiączkach. Szybko się przebrałam, po czym rozsiadłam się w fotelu czytając jedną z kilku przywiezionych tu książek.
  - Nie śpisz ? - od czytania oderwał mnie budzący się Malik.
  - Jak widać, nie. - lekko się uśmiechnęłam powracając do zajęcia.
  - Przecież nie przyjechaliśmy tutaj po to, by się uczyć. - podszedł do mnie wyrywając mi z ręki lekturę.
  - Dla mnie to przyjemność. - mruknęłam.
  - Jesteś pewna ? - spojrzał na mnie. Te jego czarujące, brązowe oczęta sprawiały, że zapominałam o wszystkich troskach, o całym świecie. Czułam się wyjątkowa, że to akurat na mnie patrzą, a nie na kogoś innego. Nagle nasze twarze zbliżyły się do siebie. On lekko musnął moje usta, odwzajemniłam to.
  - Czyż nie miałaś z tego większej przyjemności ? - stwierdził po chwili.
  - Owszem. - przygryzłam wargę. - Ale teraz marsz pod prysznic, tylko szybko. Głodna jestem.
  - Już biegnę. - odparł po czym zniknął w toalecie.
Po kilku minutach był już czysty i pachnący, a co najważniejsze ubrany. Mogliśmy, więc iść na dół, aby zjeść śniadanie. Jedliśmy tylko we dwoje, gdyż reszta najprawdopodobniej wygrzewała się jeszcze pod kołdrą. Przynajmniej mieliśmy spokój. Gdy skończyliśmy, postanowiliśmy, udać się na plażę.
  - Ładnie tutaj. - zaczął chłopak, podczas spaceru po brzegu.
  - Tak, wiem. Kilkakrotnie byłam tutaj w dzieciństwie. - spuściłam głowę.
  - Z rodzicami ?
  - Mhm. Mam tutaj rodzinę, ale nie przepadam za nimi.
  - Aaa. - odparł. - Kocham cię, wiesz ? - chwycił mnie za rękę.
  - Ja ciebie też. Nawet nie wiesz, jak bardzo.
  - Domyślam się. - z uśmiechem przytulił mnie do siebie.
  - Wiesz, czuję się jakbyśmy byli starym, dobrym małżeństwem.
  - Kiedyś takowym będziemy. - powiedział.
  - Nooo. - przytakłam. - Będziemy mieć dwójkę dzieci, chłopczyka i dziewczynkę, mieszkać na stałe w Londynie w małym domku z basenem i wielkim ogrodem. - rozmarzyłam się.
  - Cóż za dar planowania przyszłości. - przeczesał ręką moje włosy.
  - Wrodzony dar. - zachichotałam.
 Resztę dnia spędziliśmy już w hotelu, obmyślając wspólną przyszłość.
  - Mam coś dla ciebie. - poruszył brwiami, po czym zaczął szperać po reklamówce. Wyjął z niej małe pudełeczko. Niepewnie je otworzyłam. Moim oczom ukazał się śliczny srebrny wisiorek w kształcie serca. Okazał się, że jest otwierany i po jednej stronie jest malutki zegarek, a po drugiej nasze zdjęcie.
  - Jej. Dziękuję. - ze wzruszenia niewinna łza spłynęłam mi po policzku.
  - Nie ma za co. Najważniejsze, że się podoba. - rozpromieniał.
  - I to jak. - dałam mu buziaka w policzek.
  - Oooo, tutaj jesteście !
Odwróciłam głowę. W naszym kierunku biegł zdyszany Harry.
  - No raczej. - zaśmiałam się.
  - Szukałem was. - wysapał.
  - Stało się coś ? - zapytałam wlepiając w niego wzrok.
  - Nie, ale chcę ci coć powiedzieć.
  - Tak ? To umówmy się, że za godzinę pójdziemy na szejki do McDonalda, ok ?
  - Może być. To za godzinę. - powiedział, wracając machał nam.


   Nie wiedziałam o co mu chodzi, gdy tylko przyszliśmy z Zaynem do naszego pokoju zastanawiałam się nad tym. Jako że z natury byłam niecierpliwa - nie dawało mi to spokoju.
Postanowiłam, że wypadałoby się przebrać w coś bardziej stosownego, więc w torbie znalazłam zielone rurki, a do tego założyłam czarną bluzkę z krótkim rękawkiem i czerwony żakiecik.
Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi ...
W niedługim czasie byliśmy już na miejscu i popijaliśmy słodkie napoje.
  - Więc o czym chciałeś ze mną porozmawiać ? - popatrzałam na niego z zaciekawieniem.
  - Noo, yy. Bo ja ... to znaczy, ja ..
  - Nie krępuj się . - uśmiechnęłam się do niego.
  - Ja cię kocham. - zrobił się cały czerwony.
  - Ale Hazza, omawialiśmy już ten temat. - odparłam skrępowana.
  - Wiem, lecz ja chciałbym ... - urwał.
  - Chciałbyś ?
  - Ja ..

*.*.*
1 ).Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam. Nie wyrobiłam się, ale postaram się to nadrobić w najbliższym czasie. Ten rozdział, według mnie, jest niezbyt ciekawy. Powodem jest brak weny. Ale obiecuję, że do następnych bardziej się przyłożę. 
2).Serdecznie dziękuję za komentarze i jakże liczne odwiedziny, a także pozdrawiam wszystkich obserwatorów. Kocham WAS < 33. 
3). Co do komentarzy ... Proszę was, nie dawajcie na raz 1O komentarzy jako anonimowi, to łatwo wykryć i to wcale nie motywuje do pisania, a wręcz przeciwnie. Wolałabym już aby było tylko 5 szczerych komentarzy od 5 osób, a nie 3O nieszczerych, byle jakich, które napisała 1, czy też 2 osoby. Rozważcie to.
4). Następny rozdział dodam, gdy będzie co najmniej 8 komentarzy.
Pozdrawiam : Agnes.