- Kocham cię. - szepnęłam.
- Tak, wiem o tym.
- To dobrze.
- Ja ciebie też kocham skarbie. - powiedział, po czym pocałował mnie w policzek.
- Cieszę się. - spojrzałam mu w oczy. Były takie piękne, zielone ...
- Jesteś śliczna. - położył rękę na moim policzku.
- Nie wiem. - lekko się zaczerwieniłam. Zaszkliły mi się gałki.
- Dlaczego płaczesz? -spytał nieco speszony.
- Bo jesteś tu ze mną.
- To żaden powód.
- Głuptasie, jestem szczęśliwa. - uderzyłam go lekko w ramię.
- Mam nadzieję, bo i tak na ciebie nie zasługuję. - spóścił wzrok.
- Zasługujesz. Bardziej niż ci się wydaje. - przytuliłam się do niego.
- Tośka i Harry forever.
- Forever. - powtórzyłam.
- Hallo ! No wreczcie ...
- Co ?! - spojrzałam na stojącego nade mną Nialla.
- Wstawaj śpiochu! Wszystkie grzeczne dziewczynki już wstały i jedzą śniadanie na dole. - oznajmił drąc się w niebo głosy.
- Kto powiedział, że jestem grzeczna ? - wyszczerzyłam ząbki.
- Hmm. Muszę to przemyśleć. Ale dopiero, gdy coś zjem, więc już cię widzę przy stole ! - zaśmiał się.
- Nooo dobra. - odparłam zrezygnowana.
- I to mi się podoba.
- Ahh, te dzieci. - westchnęłam wychodząc z pokoju.
Wolnym i leniwym krokiem zeszłam po schodach. Cały czas myślałam o moim dziwnym śnie. Przez niego w środku byłam rozdarta. Czułam coś do Zayna, ale Lokowaty także nie był mi obojętny...
Przez otwarte drzwi zajrzałam do kuchni. Chłopcy pochłaniali masę zrobionych, najprawdopodobnie przez nich samych, kanapek. Usiadłam na stołku obok Louisa.
- Noo, witamy panienkę. - rozpromieniał.
- Witam panienki. - zachichotałam.
- Ejj, czy ja wyglądam na kobietę ? - oburzył się.
- Lou, kiedyś i tak będziesz musiał się z tym pogodzić. - zaśmiał się Harry, a z nim my wszyscy.
- Ale, w tych, jakże trudnych dla mnie momentach, liczę na wasze wsparcie. - powiedział szarmancko Tomlinson.
- Oczywiście ! - krzyknęliśmy chórem.
Reszta porannego posiedzenia minęła w równie dobrej atmosferze.
Gdy w końcu ok. 12. postanowiłam wziąść prysznic, na korytarzu zaczepił mnie Liam.
- Tośka, ymm. - przełknął ślinę.
- Coś się stało ? - zdziwiłam się.
- Nie, ale .. Co u Juli ? - zagadnął niepewnie.
- Nawet nie wiem. Jejku, może zaprosimy ją dzisiaj na kolację ?
- Dobry pomysł. Poinformuję chłopaków. - ucieszył się.
- Powiedz im też, żeby zrobili zakupy.
- Spoko. - puścił mi oko.
Dziwne. Czyżby podobała mu się moja przyjaciółka ? - pomyślałam wchodząc do łazienki.
W pośpiechu się umyłam, wysuszyłam włosy i zrobiłam lekkie fale. Następnie zadzwoniłam do Julss, która bez wahania zgodziła się na spędzenie z nami dzisiejszego wieczoru. Umówiłyśmy się na 18.
Wszystkie te drobne czynności zajęły mi dwie godziny, a musiałam jeszcze przygotować wieczerzę dla naszej ósemki...
Moich mężczyzn jeszcze nie było, więc mogłam spokojnie pomyśleć nad daniami. Stwierdziłam, że nie może być zbyt kalorycznie, ani tłusto. Najodpowiedniejsze wydały mi się placki ziemniaczane z sosem grzybowym i surówka. Do tego kompocik z jabłek, a także moje ulubione owocowe galaretki w kostkach.
- Jesteśmy !!! - usłyszałam wołające głosy.
- To dobrze, bo czas ucieka, a ja muszę wszystko przygotować. - uśmiechnęłam się.
Postanowiłam, że najpierw trochę sprzątnę, a później zajmę się resztą.
Ok. 18 wszystko było już gotowe. Strasznie cieszyłam się, że będę mogła pobyć z moją kumpelą.
Nagle do drzwi zadzwonił dzwonek.
- Ja otworzę ! - krzyknęłam, po czym zręcznym ruchem pociągnęłam za klamkę.
- Heeej kochana. - rzuciłam się w ramiona stojącej przede mną Julii.
- Cześć skarbie. - pocałowała mnie w policzek.
- Jak ja cię dawno nie widziałam. Musimy to nadrobić, a teraz wchodź i czuj się, jak w domu. - wskazałam na kuchnię.
- Dziękuję bardzo. - odparła radośnie.
Od razu podałam jedzenie, bo nie było na co czekać. Wszyscy zajadali się przygotowanymi przeze mnie smakołykami. Mimo, że nie było to nic specjalnego, to nawet Niall się najadł.
Po udanym podwieczorku zaproponowałam obejrzenie jakiegoś filmu. Wybierał nasz gość, niestety musiałam ją zostawić z chłopakami, bo czekały na mnie brudne talerze. Podejrzewałam, że wybrali jakąś komedię, bo z salonu dochodziły dzikie śmiechy i wrzaski. Po pewnym czasie z pomocą przyszedł mi Hazza.
- Czemu siedzisz tutaj sama ? - spojrzał na mnie.
- No a nie widać ? Przecież samo to się nie umyje. - pokazałam na leżące w zlewie naczynia.
- No fakt. Wybacz, nie jestem spostrzegawczy.
- Idzie się domyślić. - uniosłam lekko brwi.
Uporanie się z nimi nie trwało długo. Nie chciało mi się oglądać, więc zostałam w kuchni. Znudzona usadowiłam się na blacie. Nawet nie wiem kiedy zielonooki znalazł się przy mnie. Nie zauważyłam, że jego ręce powędrowały na moje uda. Delikatnie, ale namiętnie musnął moje wargi. Nie wiem, dlaczego to zrobiłam, ale wiem, że było cudownie. Byłam tak rozmarzona, że nie zwróciłam uwagi, gdy w drzwiach stanął Zayn. Dostrzegłam go dopiero po chwili, podobnie Styles. Miał dość smutną minę, w jego oczach widziałam żal i zdziwnienie.
- A myślałem, ehh ... - nie wiedział, co powiedzieć. Nie oczekiwał mojej odpowiedzi, tylko od razu poszedł do swojego pokoju.
Wyrwałam się z objęć Loczka i pobiegłam za nim. Czułam na sobie wzroki zgromadzonych na seansie. Zapewne byli tak samo zdumieni, jak Malik, jak ja.
- Posłuchaj ja, ja nie wiem, jak to się stało. Tak poprostu ... - próbowałam wyjaśnić.
- Tak poprostu ? Nic nie dzieje się bez przyczyny.
- A, too .. Znaczy, że coś do mnie czujesz ? - popatrzyłam na niego.
- Przecież dobrze wiesz, że tak. Gdyby było inaczej nie całowałbym cię wtedy i nie pobiegłym za tobą do tego durnego hotelu. Teraz żałuję. Mogłem zostać. - spóścił głowę.
- Ale nie zostałeś. - podeszłam do niego.
- Myślisz, że możesz tak bawić się moimi uczuciami ? - wrzasnął.
- Wiem, to moja wina. Obiecuję, że to naprawię.
- Nie, nie. Nie rozumiesz. Ja tak nie mogę. Nawet mimo tego, żę cię kocham ... - zobaczyłam, że jego gałki zaszkliły się.
- Ja też cię kocham. - starłam mu łzę z policzka.
- Kłamiesz ! - uniósł głos. - Harry jest dla ciebie ważniejszy niż ja.
- Zayn, proszę cię. To nie miało tak być. - chwyciłam się za głowę. Już nawet nie wiedziałam, co mówię. Byłam tak przybita, że ledwo trzymałam się na nogach.
- Więc jak ?! Miałaś mnie w ogóle nie poznać i żyć sobie szczęśliwie z nim ?
- Zrozum. - powiedziawszy to oparłam się o ścianę i lekko się po niej zsunęłam. Czułam się podle. Jak ja mogłam mu coś takiego zrobić ? W momencie znienawidziłam siebie. Gorzej już być nie mogło ...
*.*.*
W końcu udało mi się dodać ten rozdział. Jestem z niego nawet zadowolona. Dziękuję wam za liczne odwiedziny, jest ich już ponad 1200. Jesteście kochani. Oczywiście, za komentarze również dziękuję, wspaniałe jest to, że ktoś potrafi docenić drugiego człowieka. Pragnęłabym, aby znalazło się pod tym rozdziałem 10 komentarzy. A następny, gdy warunek zostanie spełniony lub za tydzień. Całuję, Agnieszka.
Oh, no to się wszystko popieprzyło.! :[
OdpowiedzUsuńCholernie szkoda mi Zayna..
Nie mogę się doczekać kolejnego. :)
świetne < 33
OdpowiedzUsuńZayn <3
OdpowiedzUsuńSzkoda Zayna łoj . <3
Zły loczkowaty . XD
Czekam na następny . ! <3
Rozdział świetny, zły Harry. Mam nadzieję,że Zayn pogodzi się z Tośką. I jestem ciekawa co z Julką :*
OdpowiedzUsuńFajny blog. < 3 Jesteś wspaniałą pisarką. ! Czekam na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńhttp://is-it-love-for-him.blog.onet.pl/
Zajefajny blog <3
OdpowiedzUsuńI zapraszam do nas <3
Super opowiadanie. ; )
OdpowiedzUsuńCzekan na dalsze części. ;3
Dawaj nastepną czesc. Nie moge sie doczekac.!
OdpowiedzUsuńŚwietnee < 3 ;**
OdpowiedzUsuńOj biedny Zayn :(
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że wszystko się ułoży : D
zajebisty rozdział :)
OdpowiedzUsuńbiedny zayn :)