W pewnym momencie ktoś mnie zaczepił :
- Ooo! Bethany, Lola. Dobrze, że was widzę, bo ta ...
Odwróciłyśmy się w tym samym momencie. Stał za nami dość ładny blondyn, no właśnie blondyn. Kiepsko.
- Jej sorki. Pomyliłem was z moimi znajomymi. - zrobił się cały czerwony.
- Nic się nie stało - odparłyśmy chórem.
Bardzo nas to rozbawiło, ale on jednak był trochę skrępowany.
- Nie wiesz czasem, gdzie tu jest MCDonald ? - zagadnęłam.
- No pewnie, zaprowadzę was. - odparł cały uradowany.
- Dzięki.
Ucieszyłam się, bo zaczynało mi już trochę burczeć w brzuchu, a jedyne sklepy jakie tu znałam to spożywczak, pobliski butik i oczywiście odzieżowy.
- Spoko. A tak w ogóle to Niall jestem.
- Ja Tośka, a to Julka.
- Miło poznać takie piękne panie.
Zaczęliśmy się śmiać donośnym głosem. Przechodzący obok ludzie gapili się na nas, jak na psycholi, ale zupełnie nie zwracaliśmy na to uwagi.
Resztę drogi szliśmy w ciszy. Ja ogólnie jestem nieśmiała, więc myślałam, ze może moja przyjaciółka do niego zagada, ale się myliłam. W końcu doszliśmy do wielkiego budynku.
- To tutaj. - pokazał na niego.
- Hmm. - przystanęłam. - Może poszedłbyś z nami coś przegryźć. - spytałam. Szczerze to dlatego, że zrobiło mi się trochę żal zostawiać go tu samego.
- Jeśli nie będę przeszkadzał... - mówiąc to spojrzał na Julę.
- Nie, nie będziesz. - lekko podniosła różane kąciki ust.
- Nooo, to mi się podoba, bo bardzo zgłodniałem .
Weszliśmy do "żarłodajni" i zamówiliśmy hamburgery z frytkami i zimną colą. Zanim zdążyłam cokolwiek zjeść, chłopak już kończył. Nie wyglądał na łasucha, ale najwidoczniej nim był.
Gdy już wszyscy skończyli, nasz nowy znajomy zaproponował, byśmy poszli na plac zabaw, gdyż są tam jego koledzy. Od razu się zgodziłyśmy. Może będą tam jakieś przystojniaki.
Dojście na miejsce zajęło nam ok. 15 minut. Usiadłyśmy na ławeczce, a Niall powiedział, że zaraz wróci. Poszedł po nich. Po chwili zjawił się z czwórką przyjaciół. Od razu wstałyśmy, a oni zaczęli nam się przedstawiać.
- To jest Tośka i Julka - wskazał nas ręką. Powiedziałyśmy im tylko zwyczaje "hej".
- Cóż za urocze panienki. Jestem Louis. - wyszczerzył kły, po czym pocałował mnie, a następnie moją kumpelę w rękę.
Jaki dżentelmen pomyślałam.
- Ehh, Lou. Dałbyś dziewczynom spokój. - odparł pełen bujnych loczków szatyn. - Jetem Harry. - uścisnął nasze dłonie.
- Natomiast ja jestem Liam, a ten ponurak to Zayn. - podał nam rękę.
Ten ostatni, nie odezwał się ani słowem. Byłam trochę zdziwiona, najwidoczniej nie lubił poznawać nowych ludzi. Tomlinson zauważył to.
- Eyy, Malik. Może dałbyś jakiś znak, że żyjesz ? - popatrzył na niego karcąco.
- Cześć. - rzekł od niechcenia brunet, jednocześnie przewracając oczami.
* . * . *
Okk, 2 rozdział już jest. Miał być później, ale wena przyszła szybko, więc dodałam. Tak, jak 1-szy, nie jest zbyt ciekawy, ale macie czytajcie. Następne, jak wcześniej już obiecałam będą o wiele ciekawsze. Bo przecież najgorsze są początku. Sami wiecie. ;p
Malik , nieładnie ! :D świetnie piszesz ♥
OdpowiedzUsuńDziękuję ;**
Usuńpiszesz zajebiście dziewczyno pisz tak dalej
OdpowiedzUsuńoczywiście czekam na nn
sama tez pisze blog o one direction
nie które komentarze mnie cieszą ale nie które mnie dołują
ale spoko jakoś daje rade
i serdecznie zapraszam do siebie ;P