niedziela, 19 lutego 2012

Rozdział 1.

 Jestem tu już kilka dni, lecz ani razu nie wyszłam dalej niż do ogrodu, na furtkę nawet nie spojrzałam. Byłam zbyt zdołowana tym, że nie ma przy mnie najlepszej kumpeli, a jedyni ludzie jakich tutaj znam to moi starzy. Samotność doskwierała mi co raz bardziej. Wiele dziwnych myśli przechodziło mi przez głowę. Ciekawe, co robi Julka. Pewnie za mną tęskni. A może nie ? Może znalazła sobie kogoś na moje miejsce. 
- Idę się przejść ! - krzyknęłam przekraczając próg domu. Muszę się odświeżyć, a co najważniejsze zobaczyć okolicę, bo przecież nie będę siedzieć w domu, gdy pogoda dopisuje. Bez przesady. 
 Szłam wolnym krokiem, jednocześnie słuchając muzyki na odtwarzaczu, z którym nigdy się nie rozstaję.
Londyn jest taki piękny - pomyślałam. To prawda, choć budzi we mnie pewien strach. No, wiadomo, że kiedy idzie się w pojedynkę po zakątkach zupełnie nieznanego miejsca odczuwa się lęk.
Po chwili głębszych przemyśleń postanowiłam wrócić. Na dzisiaj wystarczy - powiedziałam sama do siebie. W drodze powrotnej swoją uwagę poświęciłam przechodniom, których było, jak na lekarstwo. Większość z nich wydawała się pożerać mnie wzrokiem. Nie było to zbyt przyjemne, więc przyspieszyłam i w momencie byłam z powrotem. 
 Wchodząc do holu usłyszałam głos mamy : 
- Tosiu, to ty ? 
- No ja, a kto inny ? - powiedziałam od niechcenia.
- Mamy dla ciebie niespodziankę. - rzekła podekscytowana. 
- Bilet powrotny ? - odparłam sarkastycznie . 
- Nie, no przyjdź tu, to zobaczysz.
Matka była o wiele bardziej podniecona tą całą niespodzianką. Dla mnie było to najzwyklejsze na świecie. Pewnie kupili mi nową kieckę, albo jakieś lakierowane baleriny, jak ostatnio. I tak w nich nie chodzę. 
Ale cóż, liczy się pamięć. Poszłam więc do salonu. Tak, jak się spodziewałam. Zastałam tam rodziców siedzących w ich ulubionych fotelach. Byli bardzo zadowoleni, aż za bardzo.
- Ale się zdziwisz - uśmiechnął się do mnie tata.
- No możliwe. - spojrzałam na nich dając znak, że chcę już mieć to za sobą.
- Dobra, nie będziemy jej już trzymać w niepewności. - Mama zerknęła na ojca.
Ten znacząco machnął ręką i spojrzał za siebie. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Zza ściany wychyliła się ... Julka ! Tak, moja kochana, jedyna Julaa. 
- Co ty tutaj robisz ? - byłam tak zaskoczona, że tylko na tyle było mnie stać.
 Chciałam, żeby mi wszystko opowiedziała, więc poszłyśmy do mojego pokoju.
- Tośka, nawet nie wiesz, jak za tobą tęskniłam. - zaczęła.
- A ty nawet nie wyobrażasz sobie, jak ja tęskniłam. Ale dobra teraz gadaj. - dałam jej buziaka w policzek.
- No więc. Bardzo ciężko było mi po tym, jak wyjechałaś. Rodzice zauważyli to i zaproponowali, żebym zamieszkała u ciotki, która ma domek niedaleko was, a nawet, co okazało się dopiero teraz, na tej samej ulicy. Mama zadzwoniła do niej i się zgodziła, a ja od razu się spakowałam i przyjechałam. 
- Jejku, nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy. - mówiąc to łzy napłynęły mi do gałek.
- Ty płaczesz ? - spytała trochę skrępowana.
- To są zły szczęścia. Gdybyś mnie uprzedziła, to bym się przygotowała. - przetarłam oczy.
- Wiem, ale chciałam ci zrobić niespodziankę. - rzekła cały czas się uśmiechając. Po czym przytuliła mnie. Nie da się opisać tej radości. Przez cały czas zastanawiałam się, ile dla niej znaczy nasza przyjaźń. Teraz to wiem, że o wiele więcej niż myślałam.

*  .  *  .  *
1-szy rozdział już jest. Mam nadzieję, że się podoba. Jest trochę przynudzający, bo nie ma nic o chłopakach, ale w następnych będzie lepiej. Mam nadzieję, że zobaczę tu kilka komentarzy, choć króciutkich, takich symbolicznych, gdyż pochwały najlepiej motywują. 

1 komentarz: