Jestem tu już kilka dni, lecz ani razu nie wyszłam dalej niż do ogrodu, na furtkę nawet nie spojrzałam. Byłam zbyt zdołowana tym, że nie ma przy mnie najlepszej kumpeli, a jedyni ludzie jakich tutaj znam to moi starzy. Samotność doskwierała mi co raz bardziej. Wiele dziwnych myśli przechodziło mi przez głowę. Ciekawe, co robi Julka. Pewnie za mną tęskni. A może nie ? Może znalazła sobie kogoś na moje miejsce.
- Idę się przejść ! - krzyknęłam przekraczając próg domu. Muszę się odświeżyć, a co najważniejsze zobaczyć okolicę, bo przecież nie będę siedzieć w domu, gdy pogoda dopisuje. Bez przesady.
Szłam wolnym krokiem, jednocześnie słuchając muzyki na odtwarzaczu, z którym nigdy się nie rozstaję.
Londyn jest taki piękny - pomyślałam. To prawda, choć budzi we mnie pewien strach. No, wiadomo, że kiedy idzie się w pojedynkę po zakątkach zupełnie nieznanego miejsca odczuwa się lęk.
Po chwili głębszych przemyśleń postanowiłam wrócić. Na dzisiaj wystarczy - powiedziałam sama do siebie. W drodze powrotnej swoją uwagę poświęciłam przechodniom, których było, jak na lekarstwo. Większość z nich wydawała się pożerać mnie wzrokiem. Nie było to zbyt przyjemne, więc przyspieszyłam i w momencie byłam z powrotem.
Wchodząc do holu usłyszałam głos mamy :
- Tosiu, to ty ?
- No ja, a kto inny ? - powiedziałam od niechcenia.
- Mamy dla ciebie niespodziankę. - rzekła podekscytowana.
- Bilet powrotny ? - odparłam sarkastycznie .
- Nie, no przyjdź tu, to zobaczysz.
Matka była o wiele bardziej podniecona tą całą niespodzianką. Dla mnie było to najzwyklejsze na świecie. Pewnie kupili mi nową kieckę, albo jakieś lakierowane baleriny, jak ostatnio. I tak w nich nie chodzę.
Ale cóż, liczy się pamięć. Poszłam więc do salonu. Tak, jak się spodziewałam. Zastałam tam rodziców siedzących w ich ulubionych fotelach. Byli bardzo zadowoleni, aż za bardzo.
- Ale się zdziwisz - uśmiechnął się do mnie tata.
- No możliwe. - spojrzałam na nich dając znak, że chcę już mieć to za sobą.
- Dobra, nie będziemy jej już trzymać w niepewności. - Mama zerknęła na ojca.
Ten znacząco machnął ręką i spojrzał za siebie. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Zza ściany wychyliła się ... Julka ! Tak, moja kochana, jedyna Julaa.
- Co ty tutaj robisz ? - byłam tak zaskoczona, że tylko na tyle było mnie stać.
Chciałam, żeby mi wszystko opowiedziała, więc poszłyśmy do mojego pokoju.
- Tośka, nawet nie wiesz, jak za tobą tęskniłam. - zaczęła.
- A ty nawet nie wyobrażasz sobie, jak ja tęskniłam. Ale dobra teraz gadaj. - dałam jej buziaka w policzek.
- No więc. Bardzo ciężko było mi po tym, jak wyjechałaś. Rodzice zauważyli to i zaproponowali, żebym zamieszkała u ciotki, która ma domek niedaleko was, a nawet, co okazało się dopiero teraz, na tej samej ulicy. Mama zadzwoniła do niej i się zgodziła, a ja od razu się spakowałam i przyjechałam.
- Jejku, nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy. - mówiąc to łzy napłynęły mi do gałek.
- Ty płaczesz ? - spytała trochę skrępowana.
- To są zły szczęścia. Gdybyś mnie uprzedziła, to bym się przygotowała. - przetarłam oczy.
- Wiem, ale chciałam ci zrobić niespodziankę. - rzekła cały czas się uśmiechając. Po czym przytuliła mnie. Nie da się opisać tej radości. Przez cały czas zastanawiałam się, ile dla niej znaczy nasza przyjaźń. Teraz to wiem, że o wiele więcej niż myślałam.
* . * . *
1-szy rozdział już jest. Mam nadzieję, że się podoba. Jest trochę przynudzający, bo nie ma nic o chłopakach, ale w następnych będzie lepiej. Mam nadzieję, że zobaczę tu kilka komentarzy, choć króciutkich, takich symbolicznych, gdyż pochwały najlepiej motywują.
zajebisty rozdział i czekam na nn :P
OdpowiedzUsuń