***Oczami Julki***
Musieliśmy czekać jeszcze chwilę na Tośkę i Zayna, po czym ruszyliśmy do samochodu Louisa aby udać się na dyskotekę. Zajęłam miejsce przy oknie, dosiadł się do mnie Liam. Tak, kocham go, ale sama nie wiem czemu, postanowiliśmy nikomu nie mówić, że nam na sobie zależy, że jesteśmy razem. Próbowaliśmy przy nich zachowywać się jak zwykli przyjaciele, choć nie było to łatwe. Dzisiaj wszystko miało się zmienić.Nie minęło 2O min i byliśmy już na miejscu. Wejście zajęło nam drugie tyle. Gdy w końcu dostaliśmy się do środka zaniemówiłam. Było tam tak wiele nieznanych mi osób. Straszny tłok i nieco duszno. Ale cóż, trzeba się poświęcić dla ogółu, kiedyś mi się odwdzięczą. Będą musieli. Hahaha ....
- Idę się czegoś napić. - oznajmiłam reszcie i ruszyłam w stronę mini bufetu.
- Ja też. - powiedział Liam idąc za mną. - Zaczekaj.
- Przecież się nie zgubię. - spojrzałam na niego.
- No nie wiem, nie wiem. - objął mnie w pasie.
W momencie dotarliśmy do celu. Prześledziłam wzrokiem wszystko, co nadawało się do picia.
- Co bierzesz ? - zapytał Payne.
- Hmm. - zastanowiłam się. - A ty ?
- Trudny wybór, ale raczej pepsi. - uśmiechnął się.
- Gdzie ty je widzisz ? - zaśmiałam się.
- Noo tam. - wskazał ręką.
- Aaaa. - przewróciłam oczami. Bez zastanowienia chwyciłam butelkę i szybkim ruchem ją otworzyłam. Wzięłam kubek, nalałam i zaczęłam pić. Chłopak przyglądał mi się z zastanowieniem.
- Mmm. Śliczna i do tego taka silna. - puścił mi oczko.
- No weź. - zarumieniłam się.
- Uwielbiam, gdy to robisz. - zaświeciły mu się oczy.
- Niby co ? - w moim głosie czuć było zażenowanie.
- Jak robisz się cała czerwona, jak teraz. - poruszył brwiami.
- Yyy, no możliwe. - skierowałam swój wzrok w podłogę. Czyżbym na prawdę mu się tak bardzo podobała ? Nigdy nie byłam tego pewna, to działo się bardzo szybko. Jeszcze niedawno byliśmy sobie zupełnie obcy, dzisiaj on prawi mi takie komplementy, a ja jestem tym oczarowana. Nie mam pojęcia, jak to dalej się potoczy, ale mam nadzieję, że nie będzie to tylko kolejny przelotny romans, tylko coś więcej. Prawdziwe uczucie ...
- Zatańczymy ? - przerwał niezręczną ciszę.
- Okey. - odparłam. Właśnie puścili jakąś wolną piosenkę. Mieliśmy okazję do przytulańca. Wtuliłam się więc w jego umięśnione ciało i zaczęliśmy pląsać po parkiecie. Czułam się niebiańsko. Jego opiekuńcze ręce obejmowały moje kruche biodra. Przy nim byłam bezpieczna. Chciałabym, abyśmy byli tak samo szczęśliwi jak Antosia i Malik. Mimo, iż czasami relacje między nimi bywają nieco napięte i bywa, że się kłócą, to potrafią się pogodzić, zrozumieć. Miłość, którą siebie darzą jest tak prawdziwa, tak gęsta, że można by ją łapać do słoika.
***Oczami Tośki***
Atmosfera imprezy była niezła, nie można była narzekać. Julss i Liam gdzieś się ulotnili, Niall i Lou tańczyli ze sobą, jeśli to coś można było w ogóle nazwać tańcem. Zayn gadał z jakimś kolegą. Nudziłam się niezmiernie. Postanowiłam, że pójdę się przewietrzyć. Wyszłam na zewnątrz tylnym wyjściem. Usiadłam na krawężniku i zaczęłam rozmyślać. Ostatnio robiłam to coraz częściej, ponieważ miałam za każdym razem więcej wątpliwości, a do tego przybywało licznych komplikacji. Na początku zawsze jest tak wspaniale, a z czasem przychodzi rozczarowanie i dostrzegamy, że tak naprawdę życie nie jest takie proste, jak nam się wcześniej wydawało.- Czemu nie bawisz się z resztą w środku ? - zza drzwi wychylił się Styles.
- Tak po prostu. Nie lubię tłumów.
- Coś się stało ? - przysiadł się.
- Nie, tylko ... tylko to wszystko jest takie skomplikowane.
- Chodzi o ciebie i Zayna ? - spojrzał mi w oczy. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, jakież one są hipnotyzujące.
- Nie. Ehh, też. - westchnęłam spuszczając głowę.
- Może mogę jakoś pomóc ?
- Sądzę, że nie. Jakoś się ułoży. - odparłam ze smutkiem.
- No pewnie, że tak. Przecież widać, że mu na tobie zależy. - poklepał mnie po ramieniu.
Nagle podbiegł do nas Tomlinson z Horanem. Byli nieco zdenerwowani, lecz gdy tylko nas ujrzeli uspokoili się.
- Ahh, tu jesteście. - wysapał Nialler jednocześnie łapiąc oddech. Wraz z Hazzą spojrzeliśmy na nich pytającym wzrokiem.
- Zayn. - szepnął.
- Co z nim ?! - wrzasnęłam przestraszona.
- Ymm, nie spodoba ci się to.
- No gadaj ! - krzyknęłam.
- Może lepiej sama zobacz. - powiedział Louis.
Zaprowadzili nas do niewielkiego pomieszczenia. Niepewnym krokiem przestąpiłam próg. Na kanapie leżał Malik. Podeszłam do niego. Tak bardzo się wtedy bałam. Nie wiedziałam, co mu jest. Pochyliłam się nad nim. Gdy tylko poczułam jego oddech, odskoczyłam, jednocześnie przecierając oczy. Mój horror się powtórzył.
- To właśnie chcieliście mi pokazać ? - spytałam, czując łzy na swoich policzkach.
- Mhm. - przytaknął Tommy.
- Mógłbyś nas odwieźć do domu ?
- Jasne, że tak.
- Ale tylko mnie i .. jego. - wskazałam ręką na mojego chłopaka. Jak to teraz dziwnie brzmiało. Kiedyś w tych słowach widziałam tyle piękna, wypowiadając je czułam podniecie, miłość. A teraz ? Teraz czuję tylko obrzydzenie i pustkę.
- Jedziemy z tobą. - odezwał się Irlandczyk.
- Nie, nie, nie. -pokręciłam przecząco głową. - Wy macie się dobrze bawić. To coś nie może wam zepsuć zabawy.
- No dobra. - odparł wzdychając.
- Ale ja mogę. Przecież sama sobie z nim nie dasz rady. - wtrącił Lokowaty.
- Niech ci będzie.
Chłopaki zanieśli go do auta i odjechaliśmy. Całą drogę płakałam, a oni próbowali mnie jakoś pocieszyć. Jednak nie udało im się to. Co jakiś czas spoglądałam na niego i od razu wszystkie wspomnienia wracały : wiecznie pijana matka. Nie da się tego zapomnieć, nigdy nie zapomnę. To świeże rany ...
Nawet nie zorientowałam się, kiedy staliśmy już na podjeździe. Przyjaciele pomogli mu dojść do drzwi, po czym Lou wrócił do reszty. Zostaliśmy w trójkę. Jakoś udało nam się go położyć na sofie w salonie. Zaczęłam nerwowo krążyć po pokoju.
- Jak zwykle. Wystarczy z tobą gdzieś wyjść, a ty już musisz się nachlać do upadłego ?! - wrzeszczałam - Nie znasz umiaru ?! Chyba nie wiesz już, co to znaczy, no nie ? Czy może mam ci przypomnieć ?!
- Ale .. ja .. tam . kolega .. - bełkotał.
- Nie interesuje mnie żaden twój zasrany kolega ! Kompletnie ci już odjechało ?
- Dobra, Tośka, spokojnie. - podszedł do mnie Harry.
- Mam się uspokoić? To kurde, spójrz na niego. - chwyciłam się za głowę. - I co, niby mu na mnie zależy?
- Ppp .. rzepraszam. - wyjąkał Malik.
- Po cholerę to mówisz ! - warknęłam.
- Może lepiej idź się prześpij. - podszedł do mnie Zielonooki.
- Sama nie wiem. - z całej siły przygryzłam wargę. Niestety z nerwów zrobiłam to zbyt mocno i kilka kropel krwi spadło mi na brodę.
- Dobrze ci to zrobi. - mówiąc to opuszkami palców starł czerwoną maź z mojej twarzy.
- Skoro tak twierdzisz. - zatopiłam się w jego gałkach, które błyszczały jak maleńkie diamenciki. Nie mam pojęcia dlaczego, ale w tej chwili nie liczył się nikt inny tylko on. Nawet osoba, którą kochałam. On nieśmiało przysunął się do mnie, zbliżając usta do moich ...
- Jaaa. nie mogę. - zatopiłam swój wzrok w podłodze.
- Rozumiem, przepraszam, nie powinienem był tego robić. - tłumaczył się nieco zawstydzony.
- Dobranoc. - rzekłam, wchodząc na górę. Spojrzałam jeszcze raz na pijanego, bezbronnego chłopaka, powoli zapadającego w sen. Nie poznawałam go. Nie był osobą, którą kiedyś poznałam, która sprawiła, że moje życie nabrało kolorów, która teraz odbierała mi ostatnią rzecz, jaka mi pozostała - siebie. Wbiegłam do pokoju, rzucając się na łóżko. Od razu zaczęłam ryczeć. Nie mogłam przestać, tak bardzo bolało. Na stoliku stało nasze wspólne zdjęcie. Chwyciłam je i z całej siły rzuciłam o ścianę. Na klęcząco zbierałam kawałki szkła. Nigdy nie chciałam takiego życia, życia pełnego pijaństwa ...
Z bezsilności opadłam na podłogę, przciskając do serca fotografię.
- Tośka ? - usłyszałam głos dochodzący z korytarza.
***
Przepraszam, że musieliście tak długo czekać na ten rozdział, ale nie miałam ani weny, ani czasu. Wiecie - szkoła. Następny postaram się dodać w tym tygodniu, najpóźniej w sobotę / niedzielę. Jak zawsze bardzo dziękuję za liczne odwiedziny mojego bloga, komentarze, obserwujących, których jest już 1O !! Kocham was ;**
Oh, no to się porobiło..
OdpowiedzUsuńCzekam już na 12 rozdział :]
Super . Dodawaj kolejny . Wydaje mi się jakbym czekała na ten rozdział chyba z rok . : D
OdpowiedzUsuńNo nieźle się porobiło. ,, spojrzał mi w oczy. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, jakież one są hipnotyzujące. '' - laska, no proszę Cię. :D Hazza? xd Zayn lepszy, a o Lou już nie wspomnę :P Mam nadzieję, że to tylko na chwilę, bo aż mi smutno, gdy czytam jak psuje się między Tośką, a Malikiem ;/ Nieoczekiwany zwrot akcji normalnie ;p
OdpowiedzUsuńA po za tym jak mogłaś kończyć w takim momencie?! xD
Czekam na następny. ;*** <33
No,no świetny rozdział! czekam na nn!
OdpowiedzUsuńUU był prawie kiss z Hazzą?! Harry lepszy xD
Zapraszam do sb na nowy roz i liczę na komenta od cb ;p
http://we-say-goodbye-in-the-pouring-rain.blogspot.co.uk/2012/04/rozdzia-2.html#comment-form
Czekam na następny rozdział.'
OdpowiedzUsuńKurcze , ale zakończyłaś ten że jestem bardzo bardzo ciekawa co bd dalej.! xd ;] Dodawaj szybko następny.! ;]
Pozdrawiam...
Kiedy następny ?.'
OdpowiedzUsuńomnomnomn czekam na kolejny a ten był fenomenalny :PP
OdpowiedzUsuńSuper:)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie:
http://beat-of-two-hearts.blogspot.com/
czemu kończysz w takim zajebiszczym momencie XD hahhaha . ; d
OdpowiedzUsuńCzekam na następny . ; D < 3
oh, kurde, chce juz kolejna czesc :D a ogólnie, to świetny blog! :D wpadnij do mnie *: obserwuj, jeśli blog Ci się podoba :) masz twittera? follow? @viktoriapoland :)
OdpowiedzUsuń